What's in my school bag? | TAG

Pogoda jest okropna, w jeden dzień zepsuła się całkowicie i zapowiadają jeszcze śnieg, więc jest po prostu cudownie :)))

Jednak taka pogoda powoduje, że nie mam wyrzutów sumienia, że siedzę przed komputerem (ba, i tak ich nie mam nawet w słoneczny dzień, ale cii!) co idzie z tym, że mam okazję i ochotę napisać coś na blogu. To było słowem wstępu i mam nadzieję, że obok Was jest herbata, kakao lub coś innego "dobrego" bo to będzie długa notka, haha :D 

Od już dobrego półtora roku, do szkoły wybieram torebki. Plecaki- fakt, czasami wygodniejsze ale z moją wielką torbą mogę wszystko, haha. Czasami denerwuje mnie, że plącze mi się między nogami bo zawsze noszę ją na 1 ramieniu, nigdy "przez szyję", jeśli wiecie o czym mówię ;) 
W środku obowiązkowo książki, to oczywiste. Mam swój ulubiony zeszyt (ten różowy na zdjęciu, oklejony naklejkami), służy mi jako brudnopis, zapisuję w nim lekcje jak zapomniałam normalnego zeszytu, piszę pomysły na notki, rysuję. Ogólnie, bez niego jestem jak bez telefonu. 
Portfel, kluczyki do szafki i bilet na autobus to też formalność. W moim portfelu mam wszystko od pieniędzy po paragony, zniżki, trzymam tam nawet zeszłoroczny bilet lotniczy do Londynu, ot tak, na pamiątkę. 
Jeśli chodzi o jedzenie, to nie biorę ze sobą kanapek, moja mama kiedyś była zła, że nic nie jem w szkole więc na siłę mi je upychała ale teraz zrezygnowała, haha. Przez te 7 czy 8 godzin, mogę nic nie jeść ale muszę pić (np. lipton ice tea, uwielbiam go!) i żuć. I to bez wyjątku bo gumę mam na niektórych lekcjach, zależy od nauczyciela, haha.
Kosmetyczki nie noszę, bo w szkole nie muszę poprawiać mojego minimalnego makijażu. Za to mam szczotkę do włosów, bo moje rozpuszczone włosy, lubią się plątać, balsam do ust bo lubię je mieć nawilżone i mgiełkę do ciała ot tak, po prostu :D